Cisze
przerywało tykanie salonowego zegara.
-powiedz
coś-nakazała kobieta
Milczałam
wędrując wzrokiem po nich.Nachyliła
się do mnie przez stół
-Jesteś
przygłucha?-zapytała z sarkazmem.
Zacisnęłam
pięść jeszcze bardziej.
Prychnęła
pogarda i rozsiadła się na kuchennym krześle.
Na stół
została rzucona gazetowa figurka origami w kształcie róży,sięgnęłam po
nią i rozłożyłam niezdarnie, rozpoznałam od razu nagłówek.
//Oni nie
zabili July
Zwinęłam
świstek makulatury i cisnęłam nim poza stół
-Nie chcesz
dowiedzieć się prawdy?-zapytał
Nie
odpowiedziałam
-Przynieś
"to" Jonatanie
Kiwnął głową
i ruszył powoli w stronę schodów.
-Lucy, chcę
abyś do nas dołączyła
Spojrzał na
nią złowrogo.
-Dołączyć do
grona zamaskowanych czarnych kapturków?-wycedziłam
Posłała mi
mordercze spojrzenie i zwaliła wazon który stał pomiędzy nami na podłogę.
-Nie będziemy
w taki sposób rozmawiać-zerwała się z miejsca chwyciła mnie boleśnie za ramię
i przywaliła w twarz.
Przyłożyłam
swoją wolną rękę w to miejsce i zaniosłam się śmiechem.To
rozłościło ją jeszcze bardziej
-Jeśli się
nie uspokoisz to będę zmuszona Cię zabić-chwyciła za moją krtań i za pasa
wyciągnęła mały nożyk
-Nie boję
się Ciebie-zapewniłam patrząc na nią z satysfakcją -jesteś zwykłym psycholem.
Podniosła
ostrze w górę ale od wbicia go powstrzymał ją Jonatan krzycząc jej imię.Puściła mnie
i zajęła swoje miejsce naprzeciw mnie.
Na blat
rzucona została z brzdękiem czarna tkanina.
-Wiesz co
tam jest?-zapytał patrząc lekko podenerwowany.
Milczałam.
-Nie mamy
czasu na te beznadziejne sceny-zawyła Nicole i rozwinęła szmatę.
-Zaczekaj,
jej trzeba to…
-Nie!-zaskrzeczała
i wyjęła zakrwawiony sztylet-zróbmy to Jonatanie.
Przez chwilę
zastanowił się i w końcu złapał za sztylet.Zaczęłam
czuć niepokój.Oboje
zwrócili się w moją stronę.
Spojrzałam
na nich a po tem zerwałam się z miejsca i impulsywnie zaczęłam szarpać się z
kajdankami
-Spokojnie
nie powinno boleć-ojciec złapał mnie za ramiona i usadowił na krześle.
Zaczęłam się
szarpać z ramionami matki którymi mnie oplotła.Jonatan
obszedł krzesło do okoła i odgarnął mi włosy z mokrego karku.
-To potrwa
chwilę-zapewnił
Zaczęłam się
szarpać ale Nicole trzymała zbyt mocno
-Przepraszam-usłyszałam
nie wyraźnie od niego
Czułam
mrowienie w okolicy karku aż do momentu aż nie poczułam jak w wbija w nie lekko
ostrze
Zaczęłam
wrzeszczeć do póki nie przyłożyli mi czegoś do twarzy a kuchenne otoczenie
zniknęło.
Odczuwałam
dziwną woń unoszącą się w powietrzu.Otworzyłam oczy, znajdowałam się w
zaciemnionym pomieszczeniu z którym jedynym źródłem światła była dioda świecąca
się w kącie.Zaczęłam się powoli obszukiwać.
-Lucy?-usłyszałam
wyjąknięcie gdzieś z dalszej części pomieszczenia
-Richard?-wyszeptałam
Wsparłam się
o coś ciężkiego i ruszyłam w stronę głosu.
-Lucy-teraz
wyraźnie usłyszałam głos z innej strony.
-Cholera
jasna-wymamrotałam.
Znów ktoś
wypowiedział moje imię z tej samej strony.Wyciągnęłam
przed siebie ręce i powędrowałam powoli do przodu.Natknęłam
się w końcu na coś miękkiego, zmarszczyłam brwi
-Luc-wysapał
a ja uniosłam przerażony wzrok gdzieś na wysokość jego twarzy.
-Alex?-upewniłam
się
Przytaknął.
Zaczęłam się
rozglądać po mroku wokół nas.
-Twoi
rodzice to…-
-Wiem-przerwałam
mu i zjechałam rękoma po kieszeniach jego spodni.
-Obszukali
mnie to bez sensu
Odsunęłam
się od niego i ruszyłam znów przed siebie potykając się co kilka chwil o coś
leżącego na ziemi.
-Nie
idz-usłyszałam za sobą ale nie zwracałam na to uwagi
Doszłam do
czegoś drewnianego i wymacałam schody.
//Czas
abym to skończyła.
Szłam powoli
na kolanach ignorując nawołującego cicho Alex’a.Po
kilkunastu schodach dosłyszałam kroki gdzieś z daleka. Zdołałam stanąć tylko
chwiejnie na nogach.
Drzwi
otworzyły się oślepiając mnie przy tym światłem z korytarza.Spojrzałam
wprost na nich i nie poruszyłam się.Uśmiechnięci
szli w moją stronę, cofałam się z zaciętą miną .
Byłam w
swojej piwnicy tak jak zdążyłam się już domyśleć, wycofując się spojrzałam na
Alex’a.
Siedział
podparty o ścianę z pobijaną twarzą, a posadzka wymazana była krwią która
ciągnęła się aż do chłopaka.
Cofnęłam się
pod ścianę stając przed Alex’em.
-Jonatanie?-odezwała
się nie naturalnym głosem Nicole.
-Tak
kochanie?
-Przepraszam
-Ale za
co?-odrwócił się w jej stronę.
Widziałam
tylko jak zamachnęła się.
Cofnęłam się
i znajdując się przy ścianie osunęłam się po niej.Mężczyzna
opadł na podłogę nie poruszając się.
Coś huknęło
oślepiając nas. Spojrzałam na wkraczające jednostki policji a później na
siedzącego koło mnie nie przytomnego Alex’a.Nicole
zaczęła wrzeszczeć i wymachiwać na oślep nożem. Zmrużyłam oczy obserwując jak
policjanci sprawnie obezwładniają ją i przewalają na krwistą posadzkę.
Twarz
Madison pojawiła się przed moją.
-Już
dobrze-zapewniła głosem który ledwo był słyszalny
-Zajmijcie
się nim-mruknęłam i wskazałam przyjaciela.
Madison
złapała mnie lekko za ramiona i podniosła.
-Możesz iść?-zapytała
przewieszając sobie moje ramię przez szyję.
Przeszliśmy
bliżej Nicole
-Lucy ja
robiłam to wszystko dla Ciebie!-wrzasnęła mimo policjanta który dociskał ją do
ziemi.
Zebrałam się
w sobie i rzuciłam w jej kierunku.Zaczęli mnie z łatwością odciągać od niej nie
pozwalając na jej uderzenie.
Nie pamiętam
już co wrzeszczałam ale wiem, że nie zdołałam dostać się do niej ani sama wyjść
z piwnicy.Wszystko dalsze spowite było mrokiem.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo fajnie, ale szkoda, że tak rzadko dodajesz posty :(
OdpowiedzUsuńA stara czcionka była lepsza, ponieważ dużo łatwiej się czytało ;)
fabryka-pamietnika.blogspot.com