Rozdział XXIII
W głowie tysiące pytań ciągły lęk i
niepokój zmieszany z gniewem. Jak gdybym na coś czekała jak gdybym nie mogła się tego doczekać. Uniosłam spojrzenie na odwróconą do okna Kaitlyn.
Alex stał tuż koło niej a ja czułam się jak gdybym oglądała słaby serial miłosny.
-powiedz nam o co Ci chodzi
Dziewczyna głęboko odetchnęła i odwróciła się
-Nie widzicie, że to nie ma cholernego końca?
-o czym Ty mówisz?-zapytał poirytowany Alex
-To co Ona zaplanowała już dawno wykonała Kaitlyn, to koniec.
//Czy ja użyłam liczby pojedynczej?
-To prawda o tym co o niej mówią?
Zacisnęłam pięści
-A co takiego mówią ?-zapytałam ironicznie.
Miała odpowiedzieć ale wyprzedził ją Alex
-najlepiej będzie Kaitlyn jak wrócisz do domu
-Ze niby mnie to nie dotyczy?!-zaskrzeczała
-przypomnieć Ci że to przez Ciebie to wszystko się zaczęło
-nie przeze mnie Alex tylko przez jej matkę-kiwnęła na mnie głową
Wstałam i podeszłam do niej na bardzo bliską odległość
-nie łącz mnie z tym
Dziewczyna wyraźnie nie zadowolona moim zachowaniem odepchnęłam mnie
Alex stanął pomiędzy nami wyczuwając że za chwile może dojść do rękoczynów
-no chyba nie będziesz jej teraz bronił-skomentowała
Próbowałam do niej dojść ale uchwycił mnie za ramiona i zaczął od niej odciągać
-Co Pani tu robi?!-zawrzeszczała pielęgniarka potem widziałam jak ochrona wyprowadza zaskoczoną Kaitlyn
-Lucy proszę Cię-jego spokojny głos denerwował mnie jeszcze bardziej
Zaczęłam się z nim szarpać aż w końcu usadził mnie na łóżku i przytrzymał za ręce które sama nie wiedząc do końca pragnęły go uderzyć
-Uspokój się tak?-
Kątem oka widziałam jak przenoszą staruszka z tego pokoju
-zostaw mnie
-nie do póki się nie uspokoisz
Spuściłam w końcu głowę nie mając już siły się z nim przepychać
Alex uznał że dalsze przytrzymywanie mnie jest bez sensowne i przysiadł obok mnie
-chce żeby było tak jak dawniej-szepnął
Prychnęłam i przejechałam ręka po włosach
-zostaw mnie sama-poprosiłam. Posłusznie wstał i poczłapał do swojego łóżka
-chce żebyście się przespali-lekarz stał lekko zgarbiony przed drzwiami-czy wasza przyjaciółka nie potrzebuje pomocy...
-już dawno-odpowiedział Alex leżąc
-Odpocznijcie potrzebujecie tego-uśmiechnął się do nas i zamknął za sobą drzwi
Mimo natłoku emocji zasnęłam momentalnie.
Rano obudziły mnie promienie słońca. Uniosłam się na łokciu i przesłaniając sobie ręka nieznośne światło rozejrzałam po pokoju
Alex'a nie było w sali.
Wstałam mało entuzjastycznie i zabierając ze sobą ręcznik otworzyłam drzwi od łazienki
-Hej-rzucił na powitanie ani trochę się nie pesząc
-cześć-odmruknelam rzucając ręcznik koło jego. Starałam się nie patrzeć na niewygojone jeszcze blizny na jego ciele
-Tak sobie podziwiam-rzucił stojąc odkręconym do lustra i przyglądając się nacięciom
//Nacięciom które zrobiła moja matka
-miałem brać prysznic...może ty tez zechcesz?-spróbował zażartować poruszając brwiami
-Zachowaj swoje fantazje dla kogoś innego-odpowiedziałam chłodno
-Okej,tylko zaproponowałem...
Wymieniłam go i sięgnęłam po szczoteczkę do zębów
-Lucy!-wrzasnął gdy usłyszałam pierwsze bębnienie wody-nie ma ciepłej wody-zapiszczał
Mimowolnie się uśmiechnęłam
Wyplułam pastę
-Zrób coś!
-co ja Ci na to poradzę?
-co kol wiek...
-zaczekaj, sprowadzę hydraulika-odpowiedziałam sarkastycznie, odłożyłam szczoteczkę.
Wyszłam i przeszłam przez pokój.
Nie kryłam zdziwienia kiedy otwierając drzwi natknęłam się na Alice i Matt'a
-cześć-weszli do środka bez zaproszenia
-Co z ta wodą?-cała nasza trojka powędrowała spojrzeniem na Alex'a stojącego zaledwie w ręczniku.Otarłam kącik ust z pasty
Alex stał tuż koło niej a ja czułam się jak gdybym oglądała słaby serial miłosny.
-powiedz nam o co Ci chodzi
Dziewczyna głęboko odetchnęła i odwróciła się
-Nie widzicie, że to nie ma cholernego końca?
-o czym Ty mówisz?-zapytał poirytowany Alex
-To co Ona zaplanowała już dawno wykonała Kaitlyn, to koniec.
//Czy ja użyłam liczby pojedynczej?
-To prawda o tym co o niej mówią?
Zacisnęłam pięści
-A co takiego mówią ?-zapytałam ironicznie.
Miała odpowiedzieć ale wyprzedził ją Alex
-najlepiej będzie Kaitlyn jak wrócisz do domu
-Ze niby mnie to nie dotyczy?!-zaskrzeczała
-przypomnieć Ci że to przez Ciebie to wszystko się zaczęło
-nie przeze mnie Alex tylko przez jej matkę-kiwnęła na mnie głową
Wstałam i podeszłam do niej na bardzo bliską odległość
-nie łącz mnie z tym
Dziewczyna wyraźnie nie zadowolona moim zachowaniem odepchnęłam mnie
Alex stanął pomiędzy nami wyczuwając że za chwile może dojść do rękoczynów
-no chyba nie będziesz jej teraz bronił-skomentowała
Próbowałam do niej dojść ale uchwycił mnie za ramiona i zaczął od niej odciągać
-Co Pani tu robi?!-zawrzeszczała pielęgniarka potem widziałam jak ochrona wyprowadza zaskoczoną Kaitlyn
-Lucy proszę Cię-jego spokojny głos denerwował mnie jeszcze bardziej
Zaczęłam się z nim szarpać aż w końcu usadził mnie na łóżku i przytrzymał za ręce które sama nie wiedząc do końca pragnęły go uderzyć
-Uspokój się tak?-
Kątem oka widziałam jak przenoszą staruszka z tego pokoju
-zostaw mnie
-nie do póki się nie uspokoisz
Spuściłam w końcu głowę nie mając już siły się z nim przepychać
Alex uznał że dalsze przytrzymywanie mnie jest bez sensowne i przysiadł obok mnie
-chce żeby było tak jak dawniej-szepnął
Prychnęłam i przejechałam ręka po włosach
-zostaw mnie sama-poprosiłam. Posłusznie wstał i poczłapał do swojego łóżka
-chce żebyście się przespali-lekarz stał lekko zgarbiony przed drzwiami-czy wasza przyjaciółka nie potrzebuje pomocy...
-już dawno-odpowiedział Alex leżąc
-Odpocznijcie potrzebujecie tego-uśmiechnął się do nas i zamknął za sobą drzwi
Mimo natłoku emocji zasnęłam momentalnie.
Rano obudziły mnie promienie słońca. Uniosłam się na łokciu i przesłaniając sobie ręka nieznośne światło rozejrzałam po pokoju
Alex'a nie było w sali.
Wstałam mało entuzjastycznie i zabierając ze sobą ręcznik otworzyłam drzwi od łazienki
-Hej-rzucił na powitanie ani trochę się nie pesząc
-cześć-odmruknelam rzucając ręcznik koło jego. Starałam się nie patrzeć na niewygojone jeszcze blizny na jego ciele
-Tak sobie podziwiam-rzucił stojąc odkręconym do lustra i przyglądając się nacięciom
//Nacięciom które zrobiła moja matka
-miałem brać prysznic...może ty tez zechcesz?-spróbował zażartować poruszając brwiami
-Zachowaj swoje fantazje dla kogoś innego-odpowiedziałam chłodno
-Okej,tylko zaproponowałem...
Wymieniłam go i sięgnęłam po szczoteczkę do zębów
-Lucy!-wrzasnął gdy usłyszałam pierwsze bębnienie wody-nie ma ciepłej wody-zapiszczał
Mimowolnie się uśmiechnęłam
Wyplułam pastę
-Zrób coś!
-co ja Ci na to poradzę?
-co kol wiek...
-zaczekaj, sprowadzę hydraulika-odpowiedziałam sarkastycznie, odłożyłam szczoteczkę.
Wyszłam i przeszłam przez pokój.
Nie kryłam zdziwienia kiedy otwierając drzwi natknęłam się na Alice i Matt'a
-cześć-weszli do środka bez zaproszenia
-Co z ta wodą?-cała nasza trojka powędrowała spojrzeniem na Alex'a stojącego zaledwie w ręczniku.Otarłam kącik ust z pasty
-Musimy poważnie porozmawiać
Lucy-odezwała się niepewnie Alice-w końcu sytuacja tego wymaga.
Zmrużyłam oczy.
-Nie mam ochoty na taką
rozmowę-odmruknął Alex
-Co znów Ci nie pasuje-odpowiedział
rozgniewany Matt-Jej matka to zrobiła należy coś z tym zrobić-wskazał na mnie
-Zamierzasz mnie zabić?-zapytałam
sarkastycznie i postąpiłam krok w przód.
-Odwal się w końcu od niej-warknął
Alex stojący przede mną
-Nie widzisz tego co jej matka Ci
zrobiła?-wskazał skromnie na jego ramiona
Chłopak drgnął, złapałam go za ramię.
-Nie warto-zaprzyczyłam stając tym razem
pomiędzy nim a aroganckim Matt’em
-Nie wierzę Lucy że dałaś się nabrać.
Odwróciłam się w jego stronę.
-Jesteś zwykłym dupkiem-Alex wyminął
mnie i złapał Matt’a za sweter
-Ja?! Nie moi rodzice są
mordercami.Alice pisnęła gdy chłopak zatoczył się po podłodze od ciosu.
-Najlepiej kryć swoją dupę!
Alice podtrzymała chwiejącego się
przyjaciela
-Nie mogę uwierzyć, że się z tobą przyjaźniłem!
Nie powstrzymałam Alex’a przed wywróceniem
Matt’a na podłogę.
Dopiero po chwili zrozumiałam, że
jeśli nie zainterweniuję może się to skończyć na kolejnym z nas którzy zostaną
tutaj na dłuższy czas.
-Wystarczy-złapałam za jego
ramiona-Alex -dodałam gdy wyszarpał się i znów zaczął obijać mu głowę.
Z całą siłą zaczęłam go ciągnąc do
siebie.
„Goście” prawie w biegu opuściłam
salę.
Alex
zrzucił z siebie moje dłonie.
-Nie widzisz co oni robi?!
-Nie wrzeszcz na mnie!-odkrzyknęłam tak
jak on
przeszłam do łazienki.
Trzasnęłam drzwiami i otworzyłam największy strumień wody aby
zagłuszyć mój ewentualny szloch.
Przysiadłam przy pustej ścianie.
Przede mną przewijały się różne sceny ze snów i rzeczywistości. Chciałam
skończyć z tym koszmarem.
//Tylko dokąd?
Prostą rzeczą byłaby sprzedanie domu,
wystarczyłoby to na wyjazd
Wyobrażałam sobie realistyczny
scenariusz rozprawy sądowej.
//Nie mam zamiaru tam być.
Blizna na karku mimo opatrunku
szczypała jak gdybym nie chciał o sobie zapomnieć. Zignorowałam ciche puknięcie
do drzwi
-Mogę?
-Nie chcę zostać sama…
-To bez sensu Lucy-wyłączył wodę.
Dopiero teraz otarłam policzki.
-Chcę żebyś coś zrobiła
-Do cholery Alex z twoimi prośbami
-Nie przejmuj się tym co powiedział
Matt-zaczął siadając koło mnie.
Prychnęłam było mi wszystko jedno co
któryś z nich mówił
-Lucy-pstryknął mi przed zamyśloną
twarzą palcami-skup się na chwilę…
-O co Ci chodzi-posłałam mu wrogie spojrzenie.
-Chcesz czegoś? Przeprosin? Pochwały?
Zaprzeczył zirytowany
-Chcę żebyś to przeczytała.
Wyjął z tylnej kieszeni zmiętoloną
gazetę.
-Nie chcę teraz czytać tego
-Lepiej, żebyś to przeczytała-nalegał
Westchnęłam
//Przecież nie może być gorzej
Spojrzałam na nagłówek.
-Nie będę tego czytała-odparłam
zgniatając napis „Morderczyni ujęta”
Parę dni później leżałam na kanapie w
domu Alex’a.
Do rozprawy było jeszcze tylko kilka
dni, miałam dwa wyjścia uciec albo zmierzyć się ze spojrzeniami tych wszystkich
niewinnych ludzi którzy stracili swoje dzieci
//Wszystko przez nią
Przymknęłam oczy i zacisnęłam mocno pieści
//Trzeba było ją jakoś zabić
Warknęłam cicho wtulając się w
poduszkę
//Dlaczego się nie domyśliłam?
Przysiadłam i rozejrzałam spanikowana
po pokoju
//Co ja jeszcze tutaj robię? Na co
czekam?
Odrzuciłam od siebie koc i założyłam
buty. Wstałam lekko chwiejnie łapiąc się szklanego stolika.
//Nie czas na zmęczenie
Odeszłam od sofy prawie nie wywalając
szklanej butelki po piwie która stała na podłodze.
Wyszłam przez drzwi do ogrodu gdzie panował
lekki mróz.Nie on mi teraz przeszkadzał, poderwałam głowę do góry widząc nad
sobą konstrukcję balkonu.Jaką miałam pewność, że któryś z nich nie stoi na
balkonie? Żadną, ale musiałam się stąd wydostać. Ruszyłam wzdłuż ściany domu
nie oglądając się za siebie.Na wszelki wypadek schyliłam się przy kuchennym
oknie. Czułam się głupio ale to nie miało teraz żadnego znaczenia.W końcu
musiałam zostać przez chwilę sama.Spojrzałam na zasłonięte rolety okna Alex’a i
spokojnie doszłam do ulicy. Kilka metrów dalej zaczęłam żałować braku zabrania
głupiej kurtki.Jeśli tak miał wyglądać
początek mojej ucieczki zapowiadało się wręcz wspaniale. Przejechałam dłońmi po
ramionach.
//Wszystko się popieprzyło
Wypuściłam parę z ust. Przystanęłam
dopiero koło żywopłotu moich sąsiadów daleka dostrzegłam zaparkowany radiowóz i
motocykl Madison. Wokół rozwieszona była policyjna taśma a dwóch umundurowanych
stało od przedniej strony budynku. Spostrzegłam że ktoś siada do zaparkowanego
samochodu na podjeździe.Przywarłam do roślinnego ogrodzenia, radiowóz
przejechał ulicą odczekałam chwilę upewniając się czy aby na pewno mnie nie
zauważył i wychyliłam się. Policjanci stali jak gdyby zamarzli w miejscu.
Przywaliłam głową z bezradności.
//Cholera, nie wejdę tam. Znów się
wychyliłam tym razem obserwując rozpościerający się z oddali las.
Wstrzymałam oddech.
-Widzisz coś?-usłyszałam za sobą.
Odwróciłam się szybko gotowa do zaatakowania.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Shadow Wood zbliża się do końca.Kim jest osoba która zaskoczyła Lucy?Czy bohaterka postanowi uciec czy jednak pozostać?O tym już w kolejnych rozdziałach.Zamieszczam kontakt ze mną w razie pytań, porad albo pomysłu dotyczącego bloga piszcie :) ShadowWood@wp.pl
Napisane ciekawie. Ale drażni mnie to, ze nie wszędzie są ą, ę itp. Ale ogółem mi się podoba;)
OdpowiedzUsuńhttp://never-say-never4.blogspot.com/
Okej postaram się o korektę tekstu i zajrzę na twojego bloga, dzięki za komentarz :)
UsuńBardzo fajnie piszesz, naprawdę. :) I zgadzam się z przedmówczynią - dbaj o to, aby tam gdzie trzeba były polskie znaki. Ja również piszę, ale nie na blogu. Napisałam jedną książkę i wiem, że jest moja, prywatna. Czytały ją trzy osoby. I jestem z niej zadowolona. Możesz powiedzieć, co skłoniło Cię do tego, żeby pisać na blogu?
OdpowiedzUsuńa to mój blog :) - alldaysarespecial.blogspot.com
Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :) Piszesz świetne opowiadanie. Szkoda , że zbliża się do końca . Mogłabym czytać to non stop . Może powinnaś nawet napisac książke :) Bardzo chętnie bym ją przeczytała :)
OdpowiedzUsuń