Rozdział IX
-Zatrzymaj się-warknęłam na co Ethan jeszcze
bardziej przyśpieszył.
-Przynajmniej
zwolnij, masz ograniczenie-wskazałam na mijany właśnie znak.
Uśmiechnął
się tylko.
-Cholera-mruknęłam
sprawdzając z nadzieją zasięg w telefonie.
Zaparkowaliśmy
na poboczu kompletnego odludzia.
//Jeśli
nawet uda mi się uciec z samochodu, dogoni mnie.
Szarpnęłam
za uchwyt od drzwi ale te były zablokowane.
//Mogłam
najpierw się na niego rzucić.
-Chcę,
tylko żebyś ze mną porozmawiałą-odezwał się.
Nie
było sensu rzucenia się na niego, bo wiedziałam że bez elementu zaskoczenia nie
dam mu rady.Siadłam jak najdalej się dało od niego i mocno wbiłam w tapicerkę
siedzenia.
-Przepraszam,
że Cię wtedy dotknąłem-spoważniał-próbuję się od tego powstrzymywać, ale
czasem…To staje się ode mnie silniejsze.
Obserwowałam
opadające na przednią szybę krople deszczu.
-Nie
będę Cię prosił żebyś się do mnie odezwała i przekonywał Cię do
mnie-zapewnił-nie powinienem był zostawać psychologiem,ale wiesz Lucy, moi
rodzice nimi byli, a ja zawsze chciałem być taki jak oni.Nerwowo przejechał po
swojej twarzy-ale nie zdążyłem,tata wyjechał a mama mnie porzuciła.-wyznał i
zakrył twarz.
-Przykro
mi-odezwałam się.
Powoli
przysunęłam się i przyłożyłam mu rękę na ramie.
-Proszę
Cię Lucy, nie dotykaj mnie, nie chcę żebyś bała się mnie jeszcze bardziej.
Prychnęłam.
//Skoro
Luck i Madison mu ufają, powinnam zrobić to i ja.
-Nie
boję się Ciebie-odpowiedziałam pewna siebie.
-Podziwiam
twoją odwagę-wyznał ale nie był do tego przekonany.
Wzniosłam
na chwilę oczy.
Przybliżyłam
się, odsunęłam jego rękę i pocałowałam go w policzek.
-Wystarczy
Ci taki dowód?-zapytałam nie odsuwając się i czując jego perfumy.
Spojrzał
na mnie nerwowo i po odblokowaniu drzwi wysiadł z samochodu.
//Chyba
nie powinnam była tego robić.
Przyglądałam
się jak Ethan opiera się o maskę pojazdu i przejeżdża ręką po mokrych włosach.
Wysiadłam
na totalną ulewę i podeszłam.
-Przepraszam,
trochę mnie poniosło-przyznałam się.
-Jak
ty… jak ty to wszystko ogarniasz?-zapytał chcą zmienić temat.
-Masz
na myśli te wszystkie problemy?
Nie
ogarniam-odpowiedziałam ponuro-Ciągle obiecuję sobie, że zajmę się sobą a tak
naprawdę ciągle zajmuję się problemem przyjaciół.
Może
czas to zmienić?
Może
czas było zająć się swoimi kłopotami.
-Wracajmy
do samochodu-odezwał się wyciągając mnie z zamyślenia.
W
drodze powrotnej ciszę wypełniała muzyka z radia.
-Hej
Lucy-przekrzyczał radio Ethan ściszając głos reklam-co powiesz na seans filmowy
dzisiaj wieczorem?-zaproponował.
//Jednak
chciał się upewnić czy zaufałam mu.
-Czemu
by nie, tylko że..
-Zrobię
co będziesz chciała.
Spojrzałam
na niego z zaskoczeniem.
-Muszę
spakować i zabrać resztę rzeczy z domu
-Zastanów
się jak mnie przedstawisz-odpowiedział i pogłośnił radio. Dojechaliśmy po
godzinie do komisariatu. Tam od Luck’a dowiedziałam się, że Kaitleen przyznaje
się do wszystkiego,
-Jedziemy?-zwróciłam
się do Ethan’a.
Potwierdził
-W
porządku?-zapytał gdy byliśmy w drodze do mojego domu.
Przytaknęłam,
rozmyślając o kartkach które pojawiały się coraz częściej.
Czy
to Alice pisała te listy?Czy to ktoś bawił się w tą chorą grę pisania
scenariusza?
Otrząsnęłam
się z rozmyśleń dopiero po domem.
-Idziesz
ze mną?-zapytałam widząc, że wyłącza silnik i szykuje się do wyjścia.
-A
dlaczego by nie?
Wyszliśmy
z samochodu i weszliśmy na taras.
Zapukałam
do drzwi, i prawie nie wybuchłam śmiechem widząc zabawną minę Ethan’a.
-Cześć
przyszłam po resztę swoich rzeczy-oznajmiłam zdezorientowanemu tacie i
wyminęłam go.
-Lucy?-usłyszałam
z salonu mamę.
-Siądź,
chwilę mi to zajmie-zaproponowałam wskazując na moje łóżko i wyjmując z szafy
sportową torbę.
-Co
ty robisz?!-zapytała mama widząc mnie pakującą rzeczy do torby.
Podeszła
do mnie i próbowała mnie powstrzymać.
-Lucy,
ja zrozumiałam swoje zachowanie, ja się o Ciebie martwiłam.
-Dzięki
za troskę-podziękowałam sztucznie.
-Wysłuchaj
mnie w końcu!-wrzasnęła i szarpnęła mną.
Ethan
wstał i już szykował się do odezwania się gdy mama kontynuowała.
-Martwię
się o Ciebie, ostatnio zrobiłaś się agresywna wcześniej zamknęłaś się w sobie.
-Ja
zrobiłam się agresywna?!-zapytałam sądząc, że już dłużej nie wytrzymam jej
zachowania-sama specjalnie dałaś się wtedy szarpnąć!-wrzasnęłam zapinając
torbę-chciałaś mieć dowód tego, żeby potem przedstawić go przed innymi?! Tego
właśnie chciałaś?!-zapytałam agresywnie.
Była
zszokowana moim zachowaniem.
Narzuciłam
torbę i wyminęłam ją podchodząc i czytając kartkę leżącą na stoliku.
„Opuści
ich, na długi czas. Czy im zaufa? Wybaczy? Znienawidzi?
Podjęłam
kartkę i zgniotłam ją.
-Ethan
wychodzimy.-zakomunikowałam, mijając stojącego w drzwiach tatę.
-Co
ty robisz?- zapytał mnie głos Matt’a z dołu widząc torbę.
-Wyprowadzam
się-odburknęłam.
-To
twoje-dodałam z niechęcią wciskając zmiętoloną kartkę do rąk Alice.
Wzięłam,
Ethan’a za rękę i wyszłam z domu nie reagując na prośny rodziców.
Wsiadłam
pośpiesznie do samochodu i dostrzegłam w bocznym lusterku jak mama biegnie w
naszym odjeżdżającego samochodu.
-Co
było na kartce?-zapytał przerywając ciszę.
Zacytowałam
mu ją, zerkając na czarne chmury kłębiące się na niebie.
//Skąd
autor wiedział,że wyprowadzę się od rodziców.
Widziałam
jak Ethan zerka na mnie co chwilę.
-Chyba
szykuje się burza-zapowiedział gdy podjechaliśmy pod blok.
Nie
odezwałam się od dłuższego czasu.
-Seans
dalej aktualny?-upewnił się gdy szliśmy do mieszkania.
Przytaknęłam
niechętnie.
-Boisz
się burzy?-zapytał znów próbując nawiązać ze mną rozmowę.
-Nie-zaprzeczyłam
powoli.
-Poszukam
czegoś co nada się do obejrzenia dla nas-zaproponował kierując się do salonu.
Ja
przeszłam w tym czasie do pokoju i
Odłożyłam
torbę na bok.
Odebrałam
SMS-a od Matt’a
‘’Alice
tego nie napisała, proszę Cię daj mi to wyjaśnić. Ma to związek z kartkami’’
-Za
10 minut zaczynamy-zakomunikwował mi Ethan.
Wybrałam
jego numer i przeszłam do okna. Odebrał niespełna po pierwszym sygnale.
-Masz
dziesięć minut Matt.
-Może
się spotkajmy…
-Nie-zaprzeczyłam
przerywając mu.
-Dostałem
kartkę „Staraj się ją odzyskać, bo to ona jedyna jest waszą nadzieją” Co do
Alex’a autor z niego szydził.
-Każda
kartka była podpisana tak samo?
Przytaknął
-Może
powiesz mi do cholery dlaczego nie powiedziałeś mi o tym wcześniej?!
-Bo
mam dosyć obarczania Cię naszymi problemami.
Prychnęłam.
-Myślałam,
że od tego są przyjaciele?
-A
jesteśmy nimi?-zapytał a jego słowa głęboko mnie dotknęły.
Rozłączyłam
się, wyłączyłam telefon i cisnęłam telefon na stolik.
Rzuciłam
się na łóżko.
-Lucy?-zapytał
Ethan stukając w framugę.
-Ethan,
przykro mi ale nie mam ochoty na seans-wyznałąm odwrócona do niego tyłem.
-Okej,
spoko nic się nie stało, mogę wejść.
Powstrzymałam
napływające łzy.
-Zostaw
mnie samą-poprosiłam starając się nad naturalną barwą głosu.
Nie
wiedziałam czy wyszedł, czy też dalej tam stał.
W
końcu od całego tego zamieszania z Richard’em, Kaitleen i Alice dowiedziałam
się, że Matt nie uważa mnie już za przyjaciółkę.
//A
więc wszystko co mówił Matt wynikało z wyrzutów sumienia i tego co napisane
było na kartce.
Poczułam,
że Ethan kładzie się Koło mnie
-Wyjdź
-znów poprosiłam nie panując już nad załamanym głosem.
On
odkręcił mnie i wtulił do siebie.
-Nie
płacz, proszę-szepnął i nim się spostrzegłam pocałował mnie.
------------------------------------------------------------Tak kończy się rozdział IX.Dzięki za przeczytanie rozdziału i zapraszam do podzielenia się waszymi wrażeniami w komentarzach oraz dołączenia do "czytelników bloga".
Jaaa, pocałowali sięęę *.*
OdpowiedzUsuńI wreszcie Matt przyznał, że nie uważa Lucy za przyjaciółkę, co jest podłe! Ona tyle dla nich robi... ugh.
Uuuu *O* Dawaj następny bo chcę wiedzieć jak Lucy zareaguje na pocałunek . No , zaskoczyłaś mnie ;D
OdpowiedzUsuńinteresujący ten blog i fajnie piszesz
OdpowiedzUsuńcelebr.blog.pl
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do The Versatile Blogger Award na moim blogu.
OdpowiedzUsuńSama nie wiem dokładnie o co z tym chodzi ale to krąży po blogach.
Fajny blog. Zapraszam do mnie: http://i-will-love-you-baby-always.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, co prawda znalazłam kilka literówek ale to się wytnie. Jestem bardzo ciekawa kto pisze te kartki i skąd wie co się wydarzy...
OdpowiedzUsuńprzy okazji zapraszam do sb. liczę na twoją opinię :)
http://misterio-de-la-vida.blogspot.com/
Fajne pozdrawiam
OdpowiedzUsuń