wtorek, 12 lutego 2013

Rizdział XV



Rozdział XV



Scott Mason, celował nadal we mnie z broni
-Więc? -zapytałam
-Więc kochana Lucy, zapewne słyszałaś od naszego wspólnego znajomego Richarda że był kiedyś zakochany w July.
-Tak, spręż tępo mówienia-zaproponowałam
-Jak sobie, życzysz od wielu, wielu lat Rich obwiniał się za śmierć July, wiesz dlaczego July nie zgadzała się na ślub?
-Bo jej ociec nie dał na to zgody
-A wiesz dlaczego?
-Bo go nie lubił?
-Nie, dlatego, że jego córka miała mieć dziecko z Richardem
Przyglądałam się długo Masonowi
//Wiek nawet by się zgadzał, ale czy to możliwe?
-Więc, musiałem ją zabić, nie było to łatwe ale tak musiało się stać.
-Zamordowałeś 12 dzieciaków za to, że twoja córka była w ciąży?- zapytałam upewniając się
-Tak, tak zrobiłem.
//To nie ma sensu
-Co w tym  wszystkim odgrywa Emilie Strace? 
Zaśmiał się krótko
-To zwykły pionek, a przy okazji Lucy, wiedziałaś że jest dzieckiem Richarda?
Zmarszczyłam brwi
-Strace jest dzieckiem Richarda?
-Była-sprostował szybko-tak zgadza się
-Podpaliła ten samochód?
Zaśmiał się znów
-Nie podpaliłaby nawet ogniska a co dopiero samochodu, to moje dzieło.
-A list z pogróżkami? 
-To już nie moje dzieło
-Więc kogo?
Westchnął.
-Richarda skarbie, zmusiłem go do napisania tego.-spojrzał na zegarek.
-Dlaczego akurat Mickie?
-Nie wiem, Richard zaproponował mi ją.
-Nie masz wyrzutów sumienia?
-Nie odpowiedział krótko
// No tak psychole nie mają poczucia sumienia
-Jak udało Ci się zwabić te wszystkie dzieci?- zapytałam  spoglądając na maskę leżącą w trawie
Mason spojrzał na nią i stwierdził
-Dzieci w tym wieku jest łatwo porwać
//Nie licząc płaczu i próby ucieczki
Nie zadawałam już pytań, tylko siedziałam i wpatrywałam się w mokrą trawę.
-Jesteś, odważna jak na swój wiek, oddanie życia za tych dwóch małolatów których i tak zabiję to męstwo.
Dalej milczałam
-Dlaczego nic nie mówisz?- zapytał kucając i przykładając mi do głowy broń
Podniosłam wzrok i przyglądając się jego szalonym oczom odpowiedziałam
-Zadałam już wszystkie pytania
-Okej-zerwał się i sięgnął do kieszeni.
-Sprawdźmy czy przyjaciele się martwią-wyciągnął mój telefon.
-uuu, jaka szkoda-pokazał wyświetlacz-nikt nie napisał.
-Tu nie ma zasięgu-usprawiedliwiłam
Parsknął śmiechem
-Fakt nie pomyślałem o tym-rozejrzał się wokół polany-Richard wspominał że byłaś ostatnio strasznie zdesperowana i samotna.
-Nie tak jak ty- odpyskowałam-skąd bierzesz samochody do spalenia?
-Jestem mechanikiem-odpowiedział kłaniając mi się.
-Wcześniej łatwiej Ci było zabijać dzieci co? Nie zadawały aż tylu pytań?- zapytałam zaczynając skubać trawę.
-Czy ja wiem? Nie widzę różnicy- odparł znudzony
-Co zrobisz z Richardem?
-To co najpierw z tobą.
-Nigdy Ci się to nie znudzi?
Myślał chwilę nad odpowiedzią
-Chyba nie.
-Jak na starca po osiemdziesiątce, trzymasz kondycję
-Kwestia uprawiania sportu.
Parsknęłam śmiechem
-masz z kim konkurować?
Odpowiedział mi paskudnym uśmiechem
-Nie, ale przedstawiam Ci moja droga wspólnika-zaprezentował unosząc wzrok ponad mną.
Odwróciłam się i ujrzałam   Riggs'a
-Jesteście spokrewnieni?- zapytałam od razu.
-Nie- odpowiedział-zrezygnowałem z zabicia Ciebie-stwierdził
Odwróciłam się do niego a z tyłu Rigg's przywalił mi w głowę.
Ocknęłam się w ciasnym gorącym  miejscu. Przywaliłam parę razy w sufit co nie dało mi za dużo.
Traciłam tylko bezmyślnie tlen.
Ułożyłam się jak najwygodniej i zastanawiałam się ile czasu pozostało przed spłonieniem. Usłyszałam swój telefon.
-Zaczynają mi się halucynacje?
Sięgnęłam po niego i na wyświetlaczu  dojrzałam numer Madison.
zaśmiałam się i odebrałam
-Lucy?! Trzymaj się już jedziemy.
-Madison nie zdążycie zostały mi jakieś dwie minuty.-spokojnie wyjaśniłam wycierając mokre czoło-no może półtorej
-Spokojnie Lucy, już podjeżdżamy
-Mason i Riggs- zdołałam  wyszeptać i zemdlałam   
Mason i Riggs skazano na dożywocie- oznajmił radośnie Luck wchodząc do domu  z Madison.
-Jutro pogrzeb-oznajmiłam im-moglibyście pójść ze mną?
-Jasne-zapewnia Madison siadając w fotelu.
-Dzięki-dodałam.
Następnego dnia nie zwracałam uwagi na dziesiątki wpatrujących się we mnie oczu na cmentarzu kładąc kwiaty przy pomniku dojrzałam kontem oka przyjaciół i Kaitleen z Strace. Nie przywitałam się z nimi bo nie miałam ochoty, ani  nie był to najlepszy moment.
Pozostawiając ich sobie wyszłam z Luckiem i Madison po pogrzebie.
-Nie mamy jedynie listy imion i nazwisk-powiedział cicho Luck do Madison
-Lucy!- Ted i Mickie krzyknęli równocześnie i wtulili się we mnie.
-Cześć dzieciaki -odpowiedziałam
-Lucy!- usłyszałam za sobą-odwróciłam się
-Pogadajmy-powiedział nadbiegający Alex
-Al-powiedziałam spokojnie kładąc mu obie dłonie na ramionach- wracaj do Kaitleen
-Ale ja jej już...
-Alex- zawołała go jego dziewczyna za nami
-Wszystko okej-zapewniłam go zabierając ręce-wracaj do niej
-Nie, nie Lucy tak się nie robi!- krzyknął Alex gdy ruszyłam samotnie do samochodu.
-Lucy, porozmawiajmy-poprosił Matt.
Siadłam do samochodu.
-Jedz do domu Richarda-poprosiłam
Pod jego domem oznajmiłam im
-Chcecie tej listy? To chodźcie
Weszliśmy do domu.
Zdjęłam obraz przedstawiający las i ułożyłam go na ziemi.
Na ścianie widniały karteczki samoprzylepne z imionami i nazwiskami.
-To wasza lista-wskazałam na ścianę-teraz wystarczy to tylko dopasować.
----------------------------------------------------------------------------------
Tak kończy się przygoda z Shadow Wood, dzięki za przeczytanie tego jak i wszystkich wcześniejszych rozdziałów. Zapraszam do podzielenia się waszymi wrażeniami w komentarzach i dołączania się do "czytelników bloga"

6 komentarzy:

  1. Dlaczego? Dlaczego zakończyłaś ? Mogła byś to jakoś kontynułować . Następna historia , inne morderstwa .

    OdpowiedzUsuń
  2. dlaczego zakończyłaś ? bardzo ciekawe opowiadanie ! ; 3
    obserwujemy ? ja już ; D
    iitiismyliife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak jak poprzednicy, dlaczego już skończyłaś?!?!?!
    I zgadzam się z Mrs. Secret, mogłabyś kontynuować. *-*
    Albo wymyślić jakieś inne opowiadania. :D
    Ja w każdym razie będę czekała. :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmm przeczytałam tylko ten rozdział i chyba powinnam wziąść się od pierwszego za czytanie xD ale i tak bardzo fajne i wciągające ;))
    zapraszam do mnie
    http://uzaleznionaodciebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Co, co, co?! Nie, nie możliwe! To nie może być koniec! Nie, nie zezwalam! :( Ja już myślałam że będzie coś pomiędzy Alexem i Lucy, błagam nie rób mi tego :c

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś świetnego. Fajnie, że będziesz kontynuować, bo świetnie się to czyta. Jeszcze nigdy nie czytałam bloga z takim opowiadaniem :) Warto było przeczytać te wszystkie rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń